Gdzie jest pies pogrzebany?

Kraszewski pewnie przewraca się w grobie, kiedy piszę te słowa, ale trudno, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: książka to produkt, jak ta sukienka. Ważne jest fachowe wykonanie, zadbanie o estetykę – na to mamy wpływ. Poza naszym zasięgiem jest gust odbiorcy. Dlatego w sklepach wisi tak wiele różnych fasonów, bo ludzie mają różne upodobania i różne figury. Podobnie z książką. Nie każdy lubi „opowieści z krypty” czy romanse, powieści historyczne albo obyczajowe. Mamy do wyboru cały wachlarz gatunków, tyle, że w tym nadmiarze nie zauważamy, gdzie jest „pies pogrzebany”.

Recenzję książki można porównać do oceny nowej sukienki

Która co tylko wyszła spod igły młodej krawcowej. Nie każdy krzyknie wow! Na niektórych fason nie zrobi wrażenia, jednak dla tej krawcowej, nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, żeby nie usłyszała, że suknia jest źle uszyta, że podszewka wychodzi, stanik gniecie, zamek „wyje”, szeleczki nierówno się układają, a pas zszedł na biodra. Jednym słowem, że nie potrafi szyć.

Istotą promocji jest dotarcie do TEGO ODPOWIEDNIEGO odbiorcy

Czyli miłośnik horrorów powinien do recenzji dostać horror, a nie romans. Kiedy dostanie to drugie siłą rzeczy recenzja nie będzie pozytywna, bo dlaczego miałbyś chwalić wodę z cytryną, skoro mdli cię po cytrynie i nic, nawet kryształowa szklanka tego nie zmieni.

Dlatego nie ma, co popadać w euforię

Kiedy blogerzy przyjmują czyjąś książkę do recenzji, bo to nie oznacza żadnego sukcesu. Lepiej do tego dobrze się przygotować i sprawdzić, co też dany bloger czyta, jaką literaturę lubi. I dopiero wówczas startować z propozycją. Niektórzy uważają, że obojętnie jaka recenzja, ale żeby była.

Nie, nie zgadzam się. Pamiętajmy, że wokół danego blogera zgromadzona jest społeczność, najczęściej są to osoby, które preferują podobną literaturę i według mnie taka recenzja naprawdę nic dobrego dla książki nie zrobi, bo uderzy w próżnię, gdyż tam nie ma osób, które się nią zainteresują.

Co z tego, że wsadzisz początkującego jeźdźca na siwego arabka, któremu z pod kopyt lecą iskry. Co z tego, że ten arab to najlepszy koń w twojej stajni, champion po wielu konkursach. Kiedy puścisz uzdę, pocwałuje przed siebie, jak wystrzelony z procy, a jeździec, jeżeli nie spadnie i jakimś cudem uda się mu go zatrzymać, nigdy więcej nie wsiądzie na konia, gdyż zabrakło mu narzędzi i umiejętności by docenić tego wierzchowca.

Takie jest moje zdanie, co Wy o tym sądzicie? Lepiej dużo recenzji, gdziekolwiek, czy wyselekcjonowane w odpowiednich miejscach?

2 Comments Add yours

  1. Bardzo podoba mi się Twoje porównanie do siwego arabka.

    1. Kontrarianie pisze:

      Dziękuję 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *