Data, którą każdy z nas zna doskonale. Co roku nie potrafię nad nią przejść obojętnie, ale staram się za każdym razem opowiedzieć o pierwszym września inaczej. Jednak nim ten dzień nadszedł były wakacje. W wielu środowiskach intelektualistów dyskutowano o tym czy będzie, czy nie będzie wojna. Z naszego punku widzenia, współczesnego, możemy się dziwić, że w tę wojnę nie wierzono wbrew zasadzie: zawsze zakładaj najgorsze. Skąd ten optymizm u tamtejszych ludzi? Nie wiem. Niektórzy cywile jednak się przygotowywali. Robili zapasy. Wielu uczestniczyło w szkoleniach niesienia pierwszej pomocy. Głównie w zakładaniu masek. I jak przechowywać żywność, aby nie została skażona. Ci, co się przygotowywali, przygotowywali się na wojnę chemiczną. Uważano, że Niemcy zastosują gaz, który już znano z I wojny.
Wielu jednak żyło beztrosko. Bawiło się na wakacjach. Kiedy wrócili 1 września do stolicy okazało się, że w sklepach są puste półki. Choćby chcieli nie mogli już zrobić zapasów. Mogli liczyć tylko na dobre serca sąsiadów, które szybko ostygły.
Poniżej wrzucam film, który godzina po godzinie opowiada o pierwszym września, obejrzyjcie, warto.
Jeszcze mój komentarz: należę do osób, które wolą się przygotować na najgorsze, a nie do tych, które liczą na cud, że dramat się nie zdarzy. Jak to mówią z problemami należy się rozliczać, a nie udawać, ze ich nie ma. Jeśli wisi w powietrzu wojna, lepiej się do niej przygotować choćby w ten sposób, aby zgromadzić żywność i leki. Tyle ile cywil może. O ile uda się mu przeżyć, bo mieszkańcy Wielunia nie mieli na to szansy. Jednak wielu innym się udało.
Obyśmy nigdy nie przeżywali podobnego 1 września 1939.
Trzymajcie się.
P.S. Że nie warto przypominać? Bardzo warto. Z historii w końcu powinniśmy się zacząć uczyć aby nie powielać błędów naszych przodków.
Należę do osób, które chcą aby Polska istniała. Polska suwerenna.