Dlaczego Sienkiewicz tak bardzo nie znosił Orzeszkowej? cz. 1

Zastanawiam się nad czymś. Krytyczna opinia o utworze literackim, zakładając, że jest uczciwa a nie podyktowana zawiścią, może sprawić, że autor takiego utworu poprawi swój warsztat. Tym bardziej, że taki Sienkiewicz zwykle jasno wyłuszczał wady tekstu, który recenzował. Wady prawdziwe, do dzisiaj współcześni krytycy się z jego uwagami zgadzają, bo znają omawiane przez niego utwory. stąd moja „zagwozdka”. Dlaczego Orzeszkowa tych uwag nigdy nie wzięła sobie do serca? Wielokrotnie wytykał jej – jak i inni – że jej postacie nie mają w sobie cech życia. Są niczym kukiełki. Zarzucał jej, że postacie są dobrane do idei, tendencji, przekonań. Skoro nic z tym nie zrobiła, nie wzięła sobie jego słów do serca.
Co ciekawe Orzeszkowa podziwiała nie tylko wygląd Sienkiewicza, ale i jego talent literacki. Czemu zatem jego uwag nie wzięła za dobrą monetę?
 
W tamtych czasach modne były polemiki w prasie. Ten obśmiał czyjś tekst, to autor od razu pisał odpowiedź albo wydawca, jeśli nim była Orzeszkowa. Czytelnicy się bawili, autorzy brali się za łby, gazety podwajały zysk, a i tak nic z tego nie wynikało poza pyskówką. Rzecz jasna nie każda krytyka jest warta uwagi, ale z niektórych sporo można się nauczyć. Bo jak to mówią: 1% talentu a 90 % pracy.
Rzecz jasna były też „mordobicia”, ale o tym innym razem. Normalnie tematy same się pchają 😉
Jeszcze jedna sprawa, bardziej zasada. Nie polemizuje się z recenzją, bo czytelnik ma prawo do swojego odbioru i swojej krytyki, której z kolei my jako autorzy nie powinniśmy prostować. Według mnie, nie powinniśmy. Nie należy komuś mówić, że zrozumiał nasz tekst na opak. On tak zrozumiał i tyle. To może być dla nas ciekawe doświadczenie, że zinterpretował tekst zupełnie inaczej, tak jak nam by nie przyszło do głowy go zinterpretować. Mówimy o interpretacji, nie o wytykaniu błędów warsztatowych. Jeśli dochodzi do takiego wytykania to zwyczajnie trzeba się doszkolić. A nie pyskować. A Orzeszkowa się nie poprawiała.
 
Niektórzy się śmieją ze mnie, że wiecznie piszę, że praca, praca i praca. Ale nie ma innej drogi. Serio. W każdej dziedzinie trzeba się doszkalać również w literaturze. Nie wystarczy, według mnie, dbać tylko o obejście wokół siebie. „Obejście” – gwara, jakby ktoś chciał mi ze słownikiem wyskoczyć. Znaczy teren wokół domu, który się zamiatało, plewiło itp.
Co mnie zachwyca w dawnych polemikach?
Nie, wbrew pozorom zjadliwość.
 
Erudycja. Z krytyki Sienkiewicza i innych wyłaniają się ludzie bardzo oczytani. Ich metafory brały swój początek od najróżniejszych rzeczy, ale aby je zrozumieć należało być w podobnym stopniu oczytanym. To jest wspaniałe. Dla mnie jest.
Niestety ataki na wydawane przez Orzeszkową pozycje książkowe sprawiły tylko to, że szanowna się żaliła w jednym z otwartych listów. Nie robi się tego, nigdy, kiedy prowadzi się firmę. Nigdy. Ze względu na wizerunek firmy.
 
Jednak warto zauważyć, że w tak dawnych czasach pani szanowna sama powadziła wydawnictwo. Nie tylko ona, w Rzeszowie również taka szanowna była, ale prowadziła księgarnię. Czyli co? Kobietom nie wolno było? Wolno było, ale odwagi nie było. Na to warto zwrócić uwagę. Na odwagę. Znowu rym – niezamierzony.
 
Poza tym do prowadzenia takiego przedsiębiorstwa trzeba mieć jeszcze zmysł. Nie każdy go posiada i nie ma tutaj niczyjej winy. Po prostu nie każdy go posiada.
Wracając o naszych klasyków. Sienkiewicz atakował Orzeszkową za błędy w narracji, ona jednak uważała, że te ataki związane są z tym, że on (jak mógł!) odciął się od obozu najwłaściwszych poglądów pozytywistycznych. Pachnie komunizmem? Oj pachnie, a nawet śmierdzi. Boś się odciął! I dobrze, że to zrobił.
 
Tak, opowiem wam niebawem o naszych „klasyczkach”, chociaż bardzo mi się nie chce zagłębiać w ich teksty. Jednak przypomnę, że mój blog Kontrarianie powstał ze sprzeciwu i tam najwięcej jest tekstów dotyczących pozytywizmu, bo do tych tekstów jest najłatwiej dotrzeć poprzez sieć. Z romantyzmem jest gorzej, biblioteka i archiwum tudzież czytelnia się kłania.
 
Takie hasło jak „obóz postępowy” w tamtych czasach funkcjonowało. 🥹
Co ciekawe Orzeszkowa regularnie korespondowała z Jeżem. Pamiętacie, może chociaż niektórzy, że wspominałam o Jeżu w kontekście mojej pracy semestralnej z bibliografii. On był jej bohaterem za co zostałam pochwalona przez pana profesora, ale to że na niego trafiłam to było tzw. szczęście. Specyficzny fuks. Muszę przyznać, że tych fuksów później było więcej.
 
Niestety Sienkiewicz nie odpuszczał i atakował Orzeszkową coraz bardziej, tak bardzo, że aż ją to w końcu zabolało. A zbolało dlatego, że szanowny nie wpisywał się w jej ideologię. „O ironio! Ależ u nas istnieje olbrzymi, nędzny, przeraźliwy
proletariat kobiecy, i z rozumu, i z woli, i z chleba odarty! […] Spór ten więc nie jest, jak to utrzymuje Sienkiewicz], błahy i bezowocny, lecz ważny, i kto wie, czy nie roz[s]trzygający o całej -przyszłości narodu”. Te cytowane słowa pochodzą z jednego z listów.
 
Mocne słowa, co?
 
Ale sama Orzeszkowa nie odważyła się na publiczny kontratak przeciwko Sienkiewiczowi.
Według mnie relacje dawnych pisarzy między sobą są ciekawsze niż ich dzieła, chociaż ich poznanie prowadzi do poznania tych dzieł. Czy w szkołach nie powinno się właśnie o tym uczyć? Bardziej o ludziach niż pomnikach?
 
Dlaczego Sienkiewicz tak bardzo nie znosił Orzeszkowej?
Niektórzy mówią, że był zarozumiały, ale mnie to nie obchodzi. Nawet jeśli był.
Potraficie odpowiedzieć na to pytanie?
Chociaż spróbujcie.