Powieść Emily Brontë „Wichrowe Wzgórza” to według mnie nie jest żaden romans wszech czasów. Nie jest, bo tam nie ma miłości. Jest za to aż w nadmiarze nienawiść, okrucieństwo, zło i niewola.
Jest to powieść bez przestrzeni. Nie ma w niej czym oddychać. Jak to doskonale nazwała Magdalena Prabikowska „poetyka różnych stopni szarości”. Brontë nawiązuje do wiktoriańskiej powieści gotyckiej, jednak utartym szablonom gotyckiej, uległej kobiecej bohaterki przeciwstawia egoistyczną, rozkapryszoną i pełną histerii Katarzynę. Która tak mocno tupała zbuntowanymi nóżkami, że aż w pewnym sensie postradała zmysły, bo dostała załamania nerwowego.
Wichrowe Wzgórza, przeraża czy śmieszy?Mówię o tym, że czytelnik nie jest w stanie znieść ogromu nienawiści.
Opublikowany przez Agnieszka Czachor – pisarka Niedziela, 12 stycznia 2020