Pewnie nie każdemu się to spodoba, ale mnie ujęło bez reszty. Dziwię się, że w dzisiejszych czasach publikuje się M. Rodziewiczównę. Może, dlatego, że ubierała się w ciuchy męskie i z wyglądu przypominała mężczyznę, nie zamierzam tego problemu „rozkminiać.” Wiadomo, że była zagorzałą katoliczką i patriotką, a to dwie cechy niepasujące do współczesnych lewaków, mimo to jej teksty są publikowane i podpisywane: klasyka literatury kobiecej. Hm…gdybym uwierzyła nie dotknęłabym ani jednej jej książki. Dobrze, zdarzało się jej popełnić romans. „Między ustami a brzegiem pucharu” najbardziej znana jest właśnie z tego tekstu, bo został także sfilmowany, jednak według mojej oceny akurat ta powieść była jedną ze słabszych, bohaterowie mało wiarygodni, co nie znaczy, że nie mogła się podobać.
Obecnie czytam „Byli i będą”, akcja dzieje się po Powstaniu Styczniowym, to znaczy już po represjach. Super!
Patriotyzm w dzisiejszych czasach jest bardzo niemodny, tym bardziej, jeśli towarzyszy mu „Bogurodzica”, i właśnie dlatego dziwi mnie, że powieści Rodziewiczówny są tak chętnie publikowane, mam wrażenie, że publikuje się je, nie czytając onych. Jednak akurat dla mnie to „w to mi graj”. Uwielbiam powieści historyczne i takie uwznioślone. Rodziewiczówna wspaniale, wplata fakty historyczne i w świetny sposób charakteryzuje postacie; Sienkiewicz w spódnicy. W jej tekstach wiara katolicka i patriotyzm, przywiązanie do ziemi, obór zaborcy – grają pierwsze skrzypce.
Być może wsadzając ją do szuflady z romansem uznano, że przestanie być niebezpieczna, być może również stwierdzono, że to o czym pisze jest zacofane, infantylne i głupie, dlatego można ją ludowi udostępniać. Obojętnie, co powodowało współczesnymi wydawcami, chwała im za to.
Jestem wychowana na Sienkiewiczu, Gąsiorowskim („Huragan” to powieść, dzięki której dostałam się na studia) u tych pisarzy, jak i u Rodziewiczówny bohaterowie wyznają podobne zasady, zasady mnie bliskie. Rodziewiczówna to kobieta, być może mężczyznom nie podejdzie jej sposób pisania, choć uważam, że nie odstaje od panów w żadnym względzie. Moim faworytem w jej twórczości jest powieść obecnie przeze mnie czytana „Byli i będą.” Wspaniały język (trochę archaiczny, ale jest tłumaczenie, uwielbiam!), świetne opisy, ale wrócę do języka, bo jest niezwykle plastyczny, giętki niczym plastelina, zdaje się, że autorka może z nim zrobić, co tylko zechce, nawet największą supełkową piramidę.
Dla przykładu – obecnie również Mniszkówna jest publikowana, ta to dopiero romansidła tworzyła, ale język (!) katastrofa. Niestety przy największych chęciach nie dobrnęłam nawet do trzeciej strony, według mnie narracja leży i kwiczy.
Rodziewiczównę zaczęłam czytać z technicznego powodu. Traktowałam jej teksty, jak słowniki dawnych zwrotów, dawnego nazewnictwa, zwyczajów no i faktów historycznych.
Powstanie Styczniowe wybuchło w Królestwie Polskim 22 stycznia 1863 roku, a Rodziewiczówna urodziła się prawie rok później czyli 30 stycznia 1864 roku, być może dlatego tak dużo pisała o tym powstaniu.
To jest dobra literatura, dzisiaj takich pisarzy nie ma. Pisarzy malujących słowami, pisarzy wierzących w swoich bohaterów tak bardzo jak ona w swoich wierzyła.
Pierwsze dwie wartości ponadczasowe: przywiązanie do swojego kraju i religia.
Nie zapominajcie o nas!