Był taki czas w kulturze, kiedy poeci i prozaicy mówili tylko o literaturze, nie oczekiwano od nich niczego innego i oni nie mieli pretensji do innych dyscyplin. Równocześnie historycy koncentrowali się tylko na swojej specjalności, podobnie do filozofów i socjologów. Każdy z nich był guru na swoim poletku i każdy z nich miał swoją publiczność, która nie pluła na nich a chętnie słuchała i czytała. Był to, tak sądzimy, bardzo przyjemny czas, takie idylliczne nie przenikanie się nawzajem dziedzin wiedzy. Czas, gdy pojęcie nauk interdyscyplinarnych nie istniało, bo naukowcy nie poszukiwali na obcych poletkach oświecenia.
Teraz nikt sobie na to nie pozwoli
Rzeczywistość wręcz żąda od pisarza by tworzył w oparciu o kontekst historyczny i geopolityczny, czytelnik zaś nie potrafi już inaczej czytać. Sama literatura stała się niema. Przestała mieć moc. Cały system odniesień, punktów oparcia zniknął i został zastąpiony niesterowalnymi aleatorycznymi grami. To, co kiedyś dawało pewien wybór teraz stało się przymusem.
Literatura zaangażowana, demokracja, rewolucja
To bardzo ładne słowa, ale tylko wówczas, kiedy się je dobrze używa, najczęściej niestety zawierają bardzo wiele błędów i dwuznaczności. Wielu pragmatyków literaturę traktuje, jako narzędzie komunikacji socjologicznej, a nawet propagandy. Praca literacka zawiera w sobie ciągłą walkę z poczuciem winy, że pisarz oddaje się zbytkowi, zamiast porządnie zarabiać na życie, że unika prawdziwej odpowiedzialności, moja się z życiem.
Książki niczym butelki ciśnięte w morze
Życie ulicy może być ciekawym tematem, ale nie obsesyjną, ciągle wałkowaną fabułą. Mówimy o literaturze uczciwej, nieprzekłamującej rzeczywistości, literaturze, która tworzy więź między pisarzem a czytelnikiem, ten drugi czuje, że autor chce mu powiedzieć coś ważnego, niczym ojciec do syna, coś, co pomoże mu przetrwać, gdy nie będzie, czym rozpalić w piecu chlebowym, albo gdy słowa zamilkną, bo nie będzie siły by opowiedzieć o okrucieństwie jakiego dopuszczają się ludzie wobec siebie nawzajem. Książki niczym butelki, niczym listy do nieznajomych, choć bliskich osób.
Czy jest sens tworzyć taką literaturę w naszym kraju?
Do następnego razu!