Tego bezwietrznego popołudnia ósemka kaprala Mietka pilnowała więzienia świętego Michała na Senackiej. Wartownikom oczy same się zamykały, strażnicy ziewali, jakby chcieli połknąć cały glob ziemski, a więźniowie szwendali się po dziedzińcu, bo nie mieli innego wyjścia.