Puszcza ma duszę

Żeby pisać o puszczy trzeba ją umiłować, aby opowiedzieć o ziemi, musi ta ziemia być najdroższa sercu. Kartki z tekstem koniecznie powinny emanować tym uczuciem, dopiero wówczas opowieść będzie pełna, jeśli to się uda.

Do dzisiaj z puszczy pozostało niewiele. Jednak każdy kto jest wrażliwy na szum dębów rozłożystych, zapach mchu, ziemi i wilgotnego, rannego powietrza zrozumie przywiązanie tamtejszych ludzi do tego miejsca. Żyli w niewielkich grupach, zamkniętych, niechętnych przybyszom. Zresztą w okolice borów mało kto się z obcych zapędzał, chyba jak już bardzo ktoś musiał. Jednak, co by to musiał być za mus?

Ich wsie były smutne, biedne. Na suchym, lotnym pisaku chata nieraz czarna od dymu, bo wielu z tamtejszych ludzi mieszkało w 1880 roku w kurnych chatach.Płoty robili z żerdzi, czasem jakaś rzeczka czy wstęga strumyka dodawała takiej wiosce ozdoby.

A za wsią, jak okiem sięgnąć, czy w prawo, czy w lewo „za piaskiem lasek, a za laskiem piasek.” I tak ciągle, zawsze to samo aż do Sanu i za San i za „suchą granicę” w ordynackie lasy (Zamojskich), i do Leżajska i za Leżajsk aż do wołyńskich pagórków.

Brzydki kraj! Bardzo brzydki. Z pewnością nikt go zwiedzać czy malować nie chciałby. Powiedziałby niejeden miastowy, ale kto z tym ludem i jego ziemią oswojony dostrzeże jego nieśmiałe wdzięki tego świata.

Pośród tych lasów ługi. Są to wielkie, nieraz i kilkaset morgów obejmujące łąki, w swoim wyglądzie z borem z każdej strony, park najpiękniejszy przypominają, sadzony przez ogrodnika-artystę.

Tylko, że to park, jakiego żaden król nie ma, bo nie potrafiłby go utrzymać. A kto ten park widział jesiennym wieczorem, jak z mokrych łąk białe mgły się podnosiły. Kto widział, jak latem świt poranny złocił te mgły, i słyszał, jak las cały śpiewa chórem wszystkich ptaków równocześnie, ten nigdy, nigdy nie powie o tym miejscu bez miłości.

I, co? Ten opis pociąga do puszczy czy odpycha od niej?

#folklor #puszcza #surowykorzeń #piszepowieść