Przeciw eutanazji

Powieść o marzeniach. Takie określenie brzmi niefachowo, a nawet dziecinnie. Bo jakże, to pisać o marzeniach i to dla dorosłych, więcej tym marzeniom oddają się dorośli mężczyźni. Twardzi faceci, którzy chodzą od rancza do rancza za robotą. Najmują się do najpodlejszych prac sezonowych, nocują w barakach, w których śpi równocześnie dziesięciu chłopa, jadają zupę z brukwi, a niedziele spędzają w burdelu.

Ja mam ciebie, a ty masz mnie

Mimo wszystko mają przyszłość, mają kogoś, kto się, choć trochę nimi przejmuje. Są tutaj zarysowane osobiste światy należące do poszczególnych bohaterów. Są one różne, ale zbudowane na podobnym szkielecie emocjonalnym. Choć sam tytuł „Myszy i ludzie” rzuca jeszcze inne światło na tę trójwymiarową opowieść, to na pierwszy plan wysuwa się George i pośledzony Lenne, potem jest stary mężczyzna i stary pies, a zakończenie wymyka się z pod kontroli, zupełnie tak samo jak szaleństwo Lennego.

Autsajderzy

Obecność Lennego podszyta jest neurotycznym niepokojem, udziela się on czytelnikowi. Ogromny facet o twarzy i umyśle dziecka, nie kontroluje swojej potężnej siły. Ma w sobie nadchodzące nieszczęście. Do tej pory popadał w kłopoty, za które nie groziło nic poza porządnym laniem, jednak w miarę czytania przeczuwamy, że jego brak świadomości, co do dokonywanych czynów musi doprowadzić do czegoś naprawdę złego. Uwielbiał głaskać futrzane zwierzaki, tyle tylko, że zagłaskiwał je na śmierć. Jednak dopóki jego skłonność dotyczyła tylko świata zwierzęcego, nie było się, czym martwić. George wbrew wszystkim opiekuje się Lennym i stara się wierzyć, że jego ogromny kompan nie jest niebezpieczny. Obiecuje mu szczeniaka, kiedy Lenny go dostaje, cieszymy się razem z nim i myślimy, że teraz będzie już wszystko dobrze, bo przecież każdy człowiek ma jakieś granice, poza które się nie posunie.

Przeciw eutanazji

Stary pies śmierdzi, jest niemrawy i ogólnie przeszkadza innym, choć mówi tylko jeden z nich. Zaszczepia we właścicielu psiaka niepewność, czy aby na pewno życie psa nie jest cierpieniem. Choć kocha swojego zwierzaka, zgadza się żeby jeden z pracowników go zastrzelił. Potem ma wyrzuty sumienia, że pozwolił obcemu zabić swojego psa. Uważa, że sam powinien był to zrobić. Czy starość naprawdę zasługuje tylko na śmierć? Czy dobre życie i służenie innym nie powinno gwarantować starcowi spokojnego życia aż do naturalnej śmierci? Jesteśmy przeciwko takiemu poglądowi i rozmowy o eutanazji całkowicie nas nie interesują, bo nie wolno się przyzwyczajać do myśli, że niepotrzebnych należy zabijać. Trudno podejrzewać Steinbecka o propagowanie eutanazji, raczej opowiedział jedną z wielu historii, które rozgrywały się na ranczach i były codziennością, ale współcześnie, co, poniektórzy mogą się pokusić o taki pogląd. Media, co jakiś czas zaczynają nas przyzwyczajać do dobroci, jaką ze sobą niesie śmierć na życzenie. Pojawiło się już sporo artykułów opowiadających o tym, jak ojciec dostał zastrzyk, zmarł w sypialni, a rodzina spokojnie zjadła sobie zupę w kuchni. Można dostać mdłości na samo wyobrażenie sobie takiej sytuacji. Nie dajmy się zwariować. Eutanazji mówimy: NIE!

Ludzie i myszy

Można to rozumieć, jako stwierdzenie, że w społeczeństwie ludzi są ludzie i ludzie-myszy, albo po prostu, że obok ludzi żyją myszy. Lenni łapał myszy, głaskał je i zbyt mocno ściskając zabijał. Podobnie się stało ze szczeniakiem i z żoną gospodarza. Głaskając jej włosy nieopatrznie skręcił jej kark. Potraktował ją tak jak wcześniej myszy, zrównał ją z gryzoniami, tyle tylko, że ranga jej śmierci była o wiele większa, bo nie dotyczyła już świata zwierzęcego, a ludzkiego, ale dla Lenniego nie było różnicy. Zrozumiał tylko tyle, że zrobił coś złego, tak jak wiele razy wcześniej i jego myśli zaprzątała troska o to, że George nie pozwoli mu doglądać królików.

Najprzykrzejszą cechą życia jest samotność

Świadomość, że nikt się o nas nie upomni, że nikomu na nas nie zależy. Taka świadomość może człowieka zabić. Tymczasem przyjaźń z jakimkolwiek żywym stworzeniem rozjaśnia przed ludźmi przyszłość. Sprawia, że lżej się żyje, że lżej się oddycha. O marzeniach następnym razem.

Zapraszamy!