Lillemor jest piękną kobietą. Ma nienaganną figurę i zawsze wie, co powiedzieć, żeby otoczenie było zadowolone. Potrafi być interesująca, dowcipna i tajemnicza.
Wie, jaki strój pasuje na kolację z narzeczonym, a jaki na kawę z wydawcą. Ma wszystko prócz talentu pisarskiego. Doskonale posługuje się maszyną do pisania. Świetnie zna gramatykę i ortografię, ale „za grosz” nie ma wyobraźni.
Babba dobrze pisze, ale żeby tworzyć potrzebuje anonimowości. Dlatego „pożyczyła” sobie twarz Lillemor i jej nazwisko. Zrobiła to w porozumieniu z Lillemor. Bo, żeby odnieść sukces nie wystarczy dobrze pisać, trzeba jeszcze dobrze wyglądać. Beze mnie – powie jej pewnego razu Lillemor – nikogo by nie obchodziło, co piszesz.
Psychika pierwszej przypomina bańkę mydlaną. Wystarczy ją dotknąć małym palcem by prysła. Kiedy odnoszą naprawdę duży sukces, Lillemor zaczyna histeryzować. Ma wyrzuty sumienia, tym potężniejsze nim większe sukcesy na nią spadają, im więcej gratulacji i im wspanialsze zaszczyty.
Babba jest zaniepokojona. Boi się, że Lillemor znowu spróbuje. Zrobiła to trzy razy, może chcieć i czwarty. Tacy są niezmordowani. – Tego się nie planuje – odpowiada na pytające spojrzenie Babby, a Babbie zasycha w gardle.
Lillemor ciągle gra. Niczym kameleon upodabnia się do otoczenia. Zawsze akuratna, zadbana, na wysokim obcasie i w świetnej formie. Białe zęby, błyszczące włosy, wąska talia. Jednak przy całym tym dobrobycie nie wie kim jest. Stworzyła swoją postać z gestów, z min i grymasów takich, które podobają się innym. Przypomina miękką, dobrze wyrobioną plastelinę. Może ją formować każdy, chyba, że…chyba, że w ciemności jej umysłu błyśnie nuż. To jedyna rzecz, na którą nie ma wpływu Babba. Dlatego się niepokoi, bo Lillemor może się wymknąć między palcami i zaprzepaścić całą jej pracę.
Żeby pisać trzeba mieć własne zdanie, swój pogląd na świat. Dopiero wtedy można ten świat zacząć nazywać własnymi słowami bez tworzenia kalek. Dopiero wtedy można spróbować ożywiać bohaterów i opisywać ich poczynania.
Babba jest wolna. Żyje tak jak chce. Cała jest pisaniem. Pisze i chłonie życie. Uważa, ze uroda hamuje emocje. Przeszkadza w kreatywności, bo ciągle trzeba się oglądać za siebie.
Lillemor przypomina drewnianą lalkę, którą każdy pociąga za sznurki, a ona z przyklejonym uśmiechem kształtnych ust potrafi jedynie potrząsać całym ciałem. Jest zniewolona chęcią zadowolenia każdego z wyjątkiem samej siebie. Kiedy dotrze do muru pochwyci nóż, bo to jedyna rzecz, na którą może mieć wpływ. Przynajmniej tak jej się będzie wydawać. Ciachnie się, skrzywdzi na złość, na przekór.
Bez obłudy i hipokryzji nie potrafi żyć. Dlatego dobrze się czuje na pozłacanych krzesłach. Lubi używać srebrnych sztućców i przyjmować bukiety kwiatów. Lubi pochwały i nie obchodzi ją czy są szczere. Ponad wszystko uwielbia tę cienką, przeźroczystą powierzchnię, która znajduje się nad „sednem sprawy.” Zamyka oczy uroczo przygryzając usta, ślizga się po niej.
Nie, Lillemor nie jest wolna. Wolność podobnie, jak samodzielność śmiertelnie ją przeraża.
Bądźcie z nami!