Obraz: „Pogoń”, Józef Brandt.
„Anhelli” J. Słowackiego to poemat stylizowany na biblijną przypowieść, a napisany w 1838 roku. Pan Wojciech Jóźwiak nazwał go myślowym eksperymentem. Ciekawy artykuł, warto przeczytać.
Poemat odczytywany jest jako pesymistyczna prognoza polskiej emigracji i walk o niepodległość Polski. Tytułowy Anhelli zostaje wybrany przez Szamana (przewodnika Ludu Syberyjskiego). Wybrany z pośród zesłańców, o których Szaman myśli: Dobrzy byliby z nich ludzie w szczęściu, ale je nędza przemieni w ludzi złych i szkodliwych.
W stosunku do Anhellego snuje plan: Wybiorę więc jednego z nich i ukocham go jak syna, a umierając oddam mu ciężar mój, i większy ciężar niż mogą unieść inni, aby w nim było odkupiene. Od razu skazuje Anhellego na porażkę, bo spośród słabych ludzi wybiera człowieka, który ma dźwigać jeszcze większy ciężar nieszczęścia niż dźwigałby pośród swoich, po co to robi?
Tylu ich ginie codziennie w kopalniach Syberii, tylu umiera z zimna i głodu, jeszcze więcej z rozpaczy i tęsknoty, po co Szaman wybiera jednostkę, która także ma umrzeć, tyle tylko, że będzie miała większą wiedzę na temat zagłady swoich?
Ten Szaman syberyjski wcale nie przypomina prawdziwego szamana, jego pierwowzoru należy szukać w Biblii, jest bardzo chrześcijański jak na poganina. Bardziej oświecony niż ksiądz, który w kopalni popełnia samobójstwo. Wie, że dla wygnańców nie ma ratunku, wie, że są przeklęci, wie jeszcze, że Bóg tak postanowił. Ale mogą się modlić o cud.
Jednak wybiera Anhellego, zatem daje im nadzieję, daje nadzieję również czytelnikowi. Skoro go wybiera, znaczy to, że jeszcze wszystko może się odwrócić. Z drugiej jednak strony, jakimi mocami musiałby posługiwać się jeden człowiek, żeby ocalić cały naród. Czy to nie nadużycie, szkolić jednostkę na cudotwórcę, a od ludu wymagać tylko zgody? Bo tylko to mieli robić. Żyć w przyjaźni i zgodzie. Nie potrafili sprostać temu zadaniu. Bo po co? Skoro będą mieć wśród swoich czarownika, który zmieni jabłka w gwiazdy a śnieg w krew. Po co mieliby się trudzić, skoro ten jeden, wybraniec trudzić się będzie za nich.
Maria Janion pisze: Tradycja bowiem uświadamia się romantykowi jako zasób wiedzy tajemnej, którą ludzkość żywi się od wieków, a oderwana od niej – umiera. Głównym nosicielem i strażnikiem tak rozumianej tradycji był dla romantyków lud. ( Gorączka romantyczna, Warszawa 1975, s. 41-42), Słowacki był miłośnikiem ludu i w jego potędze upatrywał możliwości działania. Zatem Szamana może należy traktować jako symbol ludu?
Czekamy na eksplozję. Jest Szaman, szkoli ucznia na mistrza, przeprowadza go przez piekło Syberii, wtajemnicza i nic. Gdy pojawia się rycerz z wołaniem, Anhelli już nie żyje i mimo potężnego wołania, nie zrywa się. Co robi Szaman?
Postępuje jak ówczesny ojciec, jak jeden z ojców zesłanych razem z synami na Sybir, który zamiast przekazać dziecku swoją siłę, swój hart, swoją umiejętność patrzenia w jutro, nadzieję na nowy dzień, to przekazuje mu całą swoją rozpacz, tęsknotę i wyczerpanie. Wlewa mu w serce całą beznadzieję, którą czuje, przez co zamiast dać dziecku życie, zabiera mu je. Bo serce Anhellego pęka z rozpaczy, pęka nie urodziwszy nic. Ani czynów wielkich, ani zwykłych codziennych spraw, nie spłodzi nawet potomstwa, tylko przywoła pogańską boginkę Eloe, która opłakiwać będzie jego śmierć. Która ucieszy się, że Anhelli nie zerwał się ze śmiertelnego łoża na wezwanie Rycerza.
Wołanie, które brzmiało: „Kto ma duszę, niech wstanie! Niech żyje! Bo jest czas żywota dla ludzi silnych!”
Anhelli był opętany przez Anioła, czy Eloe to ten Anioł, czy miał Anioła w sobie zamiast duszy?
Czytajcie nas, niebawem odpowiemy na te pytania!