Jak to jest z naszymi „aniołami stróżami”…

  Od niedawna posiadam wiedzę na temat komentarzy, które ukazują się w internecie.  Wiem, wiem dość późno tę wiedzę posiadłam, jednak do tej pory mnie to nie interesowało. Zaczęło całkiem przypadkiem. Niechcący przeczytałam pewien artykuł i zjechałam na komentarze. No…o tym co tam zastałam pisać nie ma sensu. Zastanawiam się, dlaczego tak chętnie krytykuje się innych. Często bez większego powodu. Taka krytyka czasem przechodzi w napastowanie. Nie. Nie mam na myśli p. O. Tokarczuk.

Człowieka od zwierząt przede weszytskim różni inteligencja i umiejętność odczuwania emocji. Podobno rozum jeszcze, logiczne myślenie – ale to już nie wszytskich dotyczy. Przynajmniej tak się zachowują, jakby nie dotyczyło.  Sándor Márai w „Księdze ziół” (świetny tytuł) opowiada o różnych przywarach ludzi. O ich charakterze, zachowaniach i wtrącaniu się. Zastrzega również by się nie wtrącać, jeżeli nie możemy pomóc. Mówi, by się nie wypowiadać jeżeli nasza wypowiedź nie przyczyni się do czegoś dobrego. No tak, ale jak tu się powstrzymać.

Często przecież człowiek gada, nie po to żeby coś dobrego, tylko żeby się samemu lepiej poczuć. Do tego jeszcze ta pycha. W internecie bardziej ją widać może, dlatego, że występuje w parze z nienawiścią (choć świat realny również nie jest od tego wolny). Zdumiewa mnie to, że w sieci ludzie są osobliwie okrutni, zupełnie jak dzieci (ale one nie wszystko rozumieją). Márai śpieszy z pomocą upadłym na duchu (często upadam po lekturze komentarzy) mówiąc by być pokornym, ale jednocześnie strzec swojej godności. Ano właśnie.

Skoro muszę żyć wśród ludzi, jednocześnie muszę „panować (nad sobą) i być posłuszny, zawsze z klasą i skromnie, zawsze poważnie i chętnie, zawsze pokornie i godnie” (s. 138). Bardzo ładne słowa. Pobudzają do refleksji tym bardziej, że są to słowa zapomniane. Dziasiaj mało kto przypomina o godności i pokorze. Nic dziwnego zresztą, że zapomniane, książka o któej wspominam pierwszy raz została wydana w roku w 1943. Wtedy jeszcze dbano o samo-dyscyplinę. A nie, co w głowie to na języku.

Kogoś kto nie panuje nad sobą autor nazywa zuchwałym facetem i tchórzliwym niewolnikiem, który wzbudza litość. Otóż to.

Jeszcze rok temu prowadziłam inny blog (mniejsza o nazwę) i na tym blogu miałam czelność zrobić wpis o Frodo. Według mnie była to postać stworzona genialnie. Dla mnie Frodo był idiotą, ale dzięki temu, że nim był potrafił udźwignąć brzemię, które ciążyło na pierścieniu. Nie miał tych samych pragnień, co inni. Nie posiadał ambicji.  Po opublikowaniu wpisu podniósł się larum. Nie miałam prawa i takie tam… Niedawno rozmawiałam z dobrą koleżanką, która Froda uwielbiała i ona powiedziała, że dla niej ta postać to postać człowieka: bezsilnego, upadającego, trochę nierozgarniętego, wiecznie oczekującego na pomoc, ale w głębi serca dobrego. Spodobała mi się ta interpretacja. Nie zapominajcie o nas!

Nad człowiekiem i jego postepowaniem będziemy się jeszcze zastanawiać 🙂 Śledźcie wpisy!