Dary

Nie trafiają do nas opowieści typu miecz i coś tam, takie typowo bajkowe historie. Nie dociera także do nas „Siewca wiatru”, mimo bardzo wielu dobrych recenzji. Nie lubimy tych o czarach i marach, co pstryk i świat w tęczowej szacie. Jednak Ursula K. Le Giun i jej „Dary”  – zauroczyły nas. Pisarka stworzyła świat, świat wyssany z palca, ale  w taki sposób, że dech zapiera.

Trzy talenty – trzy dukaty

Każdy rodzi się z jakimiś zdolnościami. Te zdolności lub talenty, jak kto woli, kierunkują nas życiowo, sprawiają, że wybieramy taki a nie inny zawód, szukamy pracy w knajpie, albo  w banku w zależności od zainteresowań. Orrec i Gry mają dary, których nie chcą używać. Sprzeciwiają się zasadom panującym w ich społeczności, bo dary sprawiają, że oczekuje się  od nich konkretnych działań, ludzie nie mają prawa wyboru. Jeśli Gry potrafi przywoływać zwierzęta, musi uczestniczyć w polowaniach by innym wystawiać zwierzęta do łatwego strzału. Wspaniale także szkoli psy i konie, tego jednak nikt od niej nie oczekuje, bo to każdy potrafił robić. Ona ma tylko przywoływać zwierzęta, które potem łatwo jest zastrzelić.

Bez daru, bez presji

W pewnym momencie dzieciaki odkrywają, że dary mogą działać w druga stronę. Kiedyś było tak, że dar Orreca służył uzdrawianiu, odczynianiu choroby, a dopiero potem zauważono, że można nim także zabić człowieka, a współcześnie używano go już tylko do tego. Podobnie trochę jest z talentem. Jako dzieci mamy zdolności w czystej formie.  Czy wykorzystamy je do robienia czegoś dobrego czy złego, zależy od nas i okoliczności pośród, których będziemy się szkolić w korzystaniu z nich. W dużej mierze również społeczność pośród, której się wychowujemy, jej oczekiwania,  kształtują nasz talent. Najważniejsze w tym wszystkim jest to by nie przestał nas cieszyć – ten nasz maleńki „dar”, w końcu jest nasz dla nas. A nie jak wielu myśli, że należy do innych, zwłaszcza jego skutki działania.

Do jutra!