Co z tymi pisarzami?

Hemingway wkurzał się, że Ramarque może w swoich książkach kląć, a on nie. Jemu każde przekleństwo skreślano, albo odmawiano publikacji. Camus mimo Nobla cały czas czuł się niezrozumiany i samotny. Beckett został zauważony dopiero wtedy, kiedy zaczął pisać po francusku. Zaczął to robić wierząc, że przybrany język zmusi go do dyscypliny myślowej i ścisłości. Dzięki czemu pozbędzie się pokusy wirtuozerii stylistycznej, co poskutkuje tym, że czytelnicy zaczną go rozumieć. Romain Gray nie potrafił zapomnieć widoku swojej matki, która mięso do jedzenia oddawała jemu, a sama nocą ukradkiem wylizywała patelnię, co odkrył niechcący. Jednak przytłoczenie ogromem poświęcenia matki spustoszyło mu psychikę, o czym pisze w „Obietnicy poranka.” Conrad nie miałby żadnych szans na uprawianie zawodu pisarza, gdyby został w Polsce, której wówczas na mapach nie było. Gdyby pisał po polsku również nie przebiłby się do świata. Pisząc po angielsku zauroczył Anglików swoją gorącą duszą, tak inną od tej, która drzemała w tamtejszym pełnym konwenansów narodzie. Borges na długo przed internetem wymyślił bibliotekę cyfrową z powieściami, które nie istniały w rzeczywistości, a kiedy jego marzenie, czyli praca jako bibliotekarz spełniło się to stracił wzrok i pozostało mu tylko czytanie zmyślonych powieści w głowie i dotykanie książek, których słów nie mógł przeczytać.

Agatha Christie na początku swojej drogi podpisała szkodliwą umowę wydawniczą, czyli popełniła typowy błąd debiutanta. Umowa ta związywała ją z danym wydawcą na lata, na niekorzystnych warunkach. A swój sukces zawdzięczała temu, że elity wyniosły się na wieś, a na wsi towarzystwo się nudziło, dlatego uwielbiano słuchać opowieści o strachach czających się za oknem. Bronte pisała tylko po to, żeby swojemu rodzeństwu zapewnić byt. Żeby mieli jakikolwiek dochód i nie umarli z głodu. Złośliwość losu sprawiła, że wszyscy zmarli przed nią, choć co prawda, nie z głodu. Virginia Woolf przez całe życie chorowała i by jej stan „polepszyć” poddawano ją prawdziwym torturom. Od upuszczania krwi po wyrywanie zdrowych zębów, co miało zmniejszać jej wieczną gorączkę.

Prus panicznie bał się samotnie wyjść z domu. Powieściopisarzem był, według mnie słabym, ale genialnym felietonistą. Czego nie można powiedzieć o Sienkiewiczu. U niego było na odwrót. Felietony Sienkiewicza sprawiają wrażenie, jakby jadło się żwir, ale powieści, to już co innego. Baczyński cierpiał na astmę, a Orzeszkowa ukrywała w swoim domu powstańca, zaś Konopnicka mimo przyjaźni z autorką, nie znosiła pisaniny Rodziewiczówny. Sienkiewicz pisarstwo Orzeszkowej nazwał instrukcją tapicerstwa, w sensie, że taka drobiazgowa była w opisie, a Zapolska w pogardzie miała feminizm i notorycznie pisała w łóżku, bo ciągle jej coś było i wiecznie cierpiała na brak gotówki więc przymierała głodem.

Ilu ludzi, tyle dróg, tyle charakterów, tyle losów. Każdy z nich był zwykłym człowiekiem. Pozostawili po sobie niezwykłe dzieła, ale tylko oni sami wiedzą ile to ich kosztowało.

Wspaniałego dnia. Ten dzień jak jesienny, głowa boli, bo ciśnienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *