Nazywam się A. Czachor i opowiem dzisiaj o Surowym korzeniu. Do tej pory opublikowałam dwa zbiory opowiadań Ciśnij piorunem nawet w śmierć i Świerszcze wybielone na kość.

Teraz, kiedy mam ponad 70 stron ta powieść jest już innym tekstem niż była, gdy mówiłam o niej w 2018 roku. Fakty historyczne zostały, ale zamiast iść w tym kierunku zaczęłam nieco zbaczać. To z powodu presji, którą zaczęłam odczuwać. A nie będąc historykiem, poza tym nie chcąc napisać powieści stricte historycznej zwyczajnie się zablokowałam. Nie chciałam też napisać powieści o samej zarazie, bo są już przynajmniej dwa filmy o tej grypie.

Raz w miesiący będę opowiadać o Surowym korzeniu. Dzisiaj odc. 1. Mówię o mojej powieści, nad którą teraz pracuję. Opowiadam, jak bardzo się zmieniła, jak rozbudowała i dowiecie się czy nadal pozostała powieścią historyczną, a może kieruje się w stronę baśni czy mitologicznego postrzegania świata? Zapraszam, posłuchajcie 🙂 Będzie mi bardzo miło, jeśli wciśniecie kciuka, jeżeli materiał Wam się spodoba. I powiedzcie, co myślicie o takim schemacie ❤️ #pisarze #piszeagnieszkaczachor #agnieszkaczachor #surowykorzeń

Opublikowany przez Agnieszka Czachor – pisarka Czwartek, 27 lutego 2020

Kiedy w głowie krystalizował mi się pomysł miałam dwie refleksje. Ówcześni ludzie w dziennikach niewiele pisali o samej chorobie. To my o niej rozprawiamy i nawzajem siebie straszymy. Nie mieli także takiej komunikacji ze światem wiec nie wiedzieli czy zaraz dotyczy tylko ich regionu, czy całego świata. Tamtejsi ludzie przyzwyczajeni do śmierci różnej, też tej nagłej niewiele o niej wspominali. Hubka to nasz lokalny szlachcic i polityk, w swoich dziennikach wspomina, że kiedy wrócił ze Lwowa do Kolbuszowej zastał rój much i stosy gnijących ciał nie tylko ludzkich. Nie pisze o chorobie. Opisuje stan miasta po przejściu bolszewików.

I tak chcę przeprowadzić czytelnika przez opowieść, która fragmentami mi się przyśniła, fragmentami przyszła do mnie podczas słuchania gawęd starszych osób, i kiedy zastanawiałam się, jak to było? Lekarze byli bezsilni, ale na prowincji, we wioskach ludzie mogli tylko umierać, albo wierzyć w sny. Tak trafiłam na dwie rezonujące ze sobą historie. Na Podlasiu podczas trwania zarazy jednemu z wieśniaków przyśniło się, że słyszy nawiedzony głos, który kazał, żeby zbudowali cztery krzyże i postawili je na czterech krańcach wsi, to zaraza minie, zaznaczył jednak, że muszą to zrobić w ciągu doby. Tam chodziło o krzyże kamienne. Tymczasem u nas z tego samego powodu stawiano krzyże drewniane, a potem ksiądz z monstrancją i w procesji szedł i prosił o wygaśnięcie choroby. Nie wiem czy działało.

Zafascynowało mnie to, że ludzie żyjący w tak wielkim oddaleniu, mieli podobne zachowania. I to jest punkt centralny Surowego korzenia, ale poza samą wyprawą po drzewo, każdy z bohaterów ma swój wewnętrzny świat. Swoje tajemnice, swoje interesy i swoje plany. Jest to czas, gdy I wojna światowa się kończy, a Polska wraca na mapę. Jednak we wsi Bławatne, wsi zbójeckiej umieszczonej w środku Puszczy Sandomierskiej niewiele kogo to obchodzi. Obchodzi Dziada, który jest emisariuszem i realizuje rozkazy …ale Dziad uchodzi we wiosce za pomylonego.

Do tego dochodzi drugi narrator, narrator drugoosoby, który jednak nie zwraca się do czytelnika, ale do bohaterów. Nie każdy z nich go słyszy, tylko niektórzy. Czy jego podszepty popychają bohaterów do dobrych czynów? Ten narrator to Tricster, komik, półbóg obojętny moralnie. Może zrobić coś dobrego, ale za chwilę coś strasznego. Podszepty te kojarzą się z kuszeniem.

W planie powieść zbudowana ma być z 6 rozdziałów o tytułach:

Napaść

Obcowanie

Przyzwolenie

Wzięcie w niewolę

Walka

Namiętność

Jest to sześć kroków kuszenia.

Czyli powieść ma trzy warstwy:

Świat przeszły/historyczny/retrospektywny

Świat współczesny z roku 1969, w którym jedna z bohaterek odbywa najważniejsza swoją podróż, bo jest to podróż w głąb siebie.

I świat widzialnej tajemnicy – narrator drugoosobowy

Narrator drugoosobowy, gdyby nie to, że jest pojedynczym głosem mógłby być skojarzony z funkcją jaką pełnił chór w greckim dramacie. Mówi do bohaterów, którzy są spięci ze sobą jarzmem losu, zdarzeń, pokrewieństwa. Miesza im w głowach, jątrzy między nimi, czasem dodaje odwagi i nadziei.

W tym wszystkim człowiek mądry musi zaufać swojej drodze, swojemu sercu, swojej intuicji i mieć w nosie wszelkie podszepty czy knowania. Tak jak w klasycznej baśni, tylko śmiałek o czystym sercu może wejść na szklaną górę, tylko ten, który nie boi się przyszłości i taki, na którym nie ciążą ludzkie łzy.

Mam nadzieję, ze was zainteresowałam. Do zobaczenia!

Trzymajcie kciuki!