Kim jest Snoke?
To ten zły w Gwiezdnych Wojnach i niby powinien być Sithem, ale raczej nie jest. Jedna z podstawowych zasad Sitha to szacunek do ucznia. Pamiętajmy, że Sithowie zabijali swoich mistrzów, kiedy uznali, że są na tyle silni. Jeżeli taki uczeń się przeliczył to ginął.
Zasada dwóch
Wymyślił ją Darth Bane tysiąc lat przed bitwą o Yawin, czyli Sithów mogło być dwóch; mistrz i jego uczeń. Bane mówił: „Dwóch ich powinno być, nie więcej nie mniej, jeden by przyjąć potęgę, drugi by jej pożądać.”
Sith szanował swojego ucznia
Snoke nie dość, że pomiata (rozhisteryzowanym) Kylo Renem to (pomimo wielkiej mocy, której nie widać) pozwala się idiotycznie zabić. Ciach i już. Na dobrą sprawę nie wiem, kto go zabija czy Kylo Ren czy Rey, bo mnie się wydawało, że Kylo Ren przychodzi dziewczynie z pomocą i to jego sprawka, ale zdania są podzielone.
Pisałam już o Przebudzeniu Mocy i o Łotr1
Znam wszystkie części, nie jestem fanem, ale znam, bo moi najbliżsi fanami są, dlatego chcąc nie chcąc obejrzałam wszystkie ekranizacje, do tego jeszcze wyrobiłam sobie na ich temat zdanie. W związku z tym, że nie jestem fanem tej sagi patrzę na ten film, jak na każdy inny, bez emocji i gęsiej skórki. Oceniam fabułę, dialogi, muzykę i to czy umarłam z nudów czy się zainteresowałam.
Umarłam z nudów
Wszystkie możliwe miejsca na ciele mnie bolały, bo w ciągu trzech godzin niekończących się i niekoniecznych pojedynków odsiedziałabym sobie nawet nos, gdybym mogła na nosie usiąść. Ostatnio tak strasznie nudziłam się na „Samotności w sieci”.
Efekty
Znawcy tematu tłumaczyli mi wielokrotnie, że w Gwiezdnych Wojnach ważne są efekty, a nie fabuła, kto by na nią zwracał uwagę, a dialogi? Proszę cię, to oni mówią? No właśnie nie dość, że mówią, to o czymś opowiadają i wcześniejsze części potrafiły to robić. Efekty także się nie spisały, jedn zapadł mi w pamięć, kiedy Rey unosi głazy.
Pierwszy mocny zgrzyt
Przyniósł „Powrót Jedi”, według mnie bardzo słaby film. No, a „Ostatni Jedi” w niczym mu nie ustępuje. Wiele niepotrzebnych wątków, wyprawa Finna i Chinki niczego nie wnosi do fabuły poza odwróceniem uwagi widza i zmęczeniem go. Człowiek myśli naiwnie, że po coś poszli, coś wykradną (chociaż) a oni nic, dali się zdradzić, zdrajca całkowicie niekonieczny i tyle; pobiegali, napsuli… Trochę jak ten, co pracując na budowie tak się śpieszył, że taczek nie zdążył załadować i biegał z pustymi.
Rebelia upada
Rey biega jak biegała w „Przebudzeniu Mocy”, Finn jest jakiś taki żaden i niekonieczny, pilot ma robaki w tyłku, a Chewbacca nowego przyjaciela – who is that? Garstka rebeliantów uchodzi z życiem, rzecz jasna mają nadzieję na odrodzenie się. Nie będa musieli tracić czasu na naukę, bo rodza się coraz zdolniejsi. Rey wystarcza jedna lekcja, choć ma dostać trzy (!). Wszytskie zwiastuny i gry są tysiąc trazy lepsze niż film. Nie polecam, ale obejrzyj, żeby miec swoje zdanie.