„Antek” B. Prusa opowiada o chłopcu, który chciał w swoim życiu robić coś innego niż jego rodzice i sąsiedzi. Prus kreuje go na bohatera pozytywnego nie mylić z pozytywistycznym, choć możliwe, że i na niego. Powiemy o tym jak my widzimy Antka pomijając opracowania szkolne i głos intelektualistów:„co też autor miał na myśli.”
Czytaliśmy wczoraj tę nowelkę, ale pamiętamy w jaki sposób omawialiśmy ją na lekcjach. Pani zapytała, co się stało z ojcem Antka…Każdy z nas zapamiętał biedną Rozalkę, usmażoną w piecu. Antek? Jaki Antek, Rozalka dla nas była bohaterką tej nowelki. Jednak pani z j. polskiego zadała pytanie, co z ojcem. Ojca przywaliło drzewo…całe zdanie jedno na jego temat. Przywaliło go to drzewo, ale dopiero pod koniec dowiadujemy się, że umarł. Oczywiście domyślamy się, że umarł, ale nie jest to powiedziane. Nie każdy, kogo przywaliło drzewo umierał. Tym bardziej, że ani słowa nie ma o rozpaczy albo chociażby tęsknocie Antka za ojcem, matka też tak jakoś bez boleści to przeżyła. No, ale ona Rozalkę bezmyślnie do tego jeszcze na sosnowej desce do pieca włożyła…sosna – dla niewtajemniczonych – pali się jak papier…
Antek strugał patyki, budował miniaturki domów, pociąg miał jak sądzimy do stolarki, ale lud ciemny nie wiedział o, co chodziło. Matka nie mogła powiązać końca z końcem, gospodarstwo marniało (bo bez chłopa) a Antek uczciwie te patyki całymi dniami. Zupełnie jak kukiełka, ma strugać to struga…nie zapominał tylko o jedzeniu.
Kiedy miał lat dziesięć to zrozumiałe, pasję miał, bo pragnął wiatraki budować, ale kiedy dorósł i ciągle te patyki…oj, oj coś tutaj już nieładnie zapachniało. Bo, który normalny człowiek (nawet najbardziej utalentowany) pozwoliłby aby stara matka umierała od pracy, a sam byczek tylko patyki. Czy to, aby pozytywna postawa?
Kiedy nasz Antek mógł już pomóc w domu to się zakochał ( a jakże) w wójtowej (młodej dziewczynie) i dla niej z miłości krzyżyk strugał całymi dniami. Matka tymczasem wiadomo, mały Wojtuś jeszcze mały, Rozalka w ziemi, a Antek na chmurze…
W końcu kum Andrzej uradził z matką, że Antka trzeba w świat wysłać, bo je za pięciu, ale w niczym nie pomaga. Matka płakała, ale prowianty mu na drogę przygotowała. Tak też odprowadzony do kapliczki przez rodzinę z bólem w sercu ruszył w świat, czyli do najbliższego miasta.
Mamy tę nowelkę z opracowaniem. Te opracowania to szkodliwa sprawa, bo mówią czytelnikowi w jaki sposób rozumieć postawy bohaterów (bo a nóż widelec wyciągnąłby inne wnioski niż należy), ale gdyby tak pominąć ono, co się okaże?
Przeczytajcie. O kim jest ta nowela? Na pewno nie o prawym człowieku, na pewno nie o dobrym synu. Struganie patyków nie przeszkadzało w robocie. Taki człowiek młody, darmozjad i egoista, pełny sił i witalności miał za nic trud matki. Nie zauważał własnego lenistwa, własnej ignorancji dla losu rodziny, dla braku ojca.
Kim był Antek?
O czym jest nowelka nazwana jego imieniem? Czy przypadkiem Prus nie napisał opowieści o artystach, których ma utrzymywać społeczeństwo, bo oni artyści mają białe rączki niepobrudzone robotą a my zwykli zjadacze chleba mamy „zapitalać” za nich i za siebie, żeby oni mogli strugać patyki?
Zrozumcie nas dobrze, nie występujemy przeciwko artystom. Zastanawiamy się tylko nad interpretacją tej noweli, ignorując interpretację osób „światłych”, które zrobiły ją wcześniej i uznały ją za najwłaściwszą. Antek nic nie umiał, ale jak wynika z tekstu był bystry. Czyli, gdyby chciał to by potrafił.
Uczniów, którzy czytają ten wpis uprasza się by nie powtarzali naszych dociekań na lekcjach, bo może to skutkować oceną niedostateczną.
Prus pisarzem wielkim był, ale dlaczego popełnił „Antka” i tegoż Antka włączono do lektur szkolnych. Czego Antek ma nas nauczyć?
Pisarz wierzył w społeczeństwo chłopskie, w chłopach upatrywał naprawę narodu. Bo oni jako lud byli pierwotni i pierwotne posiadali zalety…i dlatego umieścił wśród nich artystę? Co gorsza artystę głuchego na potrzeby innych, artystę skupionego tylko na sobie, na własnych pragnieniach. A może, gdyby Antek poszedł do szkół to by zmiękło mu serce? Może tak należy to interpretować, choć to również nie trzyma się kupy, bo dobry człowiek nawet bez wykształcenia jest dobry i nie orze matką swoją.
Oczywiście jest także społeczeństwo, w którym chłopiec się wychowywał. Nauczyciel napisał na tablicy: dom i twierdził, że jest to dom z izbami i obrazami, tymczasem Antek (nie umiał czytać) i widział tylko kilka kresek więc zarzucił nauczycielowi kłamstwo, za co dostał baty. Jest w tej noweli jeszcze brak zrozumienia drugiego człowieka. Niechęć wręcz do tego by nasz rozmówca pojął o czym do niego mówimy. Ludzie ocierają się o siebie, ale są dalecy i zimni niczym góry lodowe. Niby widzą swoje twarze na horyzoncie, ale nic o sobie nawzajem nie wiedza, bo nie chcą tej wiedzy. Nikt tutaj nie czyta w ludzkiej duszy.
A tutaj kolejny pozytywistyczny syn…jakaś epidemia.
Czytajcie i myślcie. Zapraszamy do dyskusji.