Dawno, dawno temu

„Kiedy za panowania Króla Jana Kazimierza ze wszech stron nieprzyjaciele najechali i zawładnęli byli ojczyzną naszą i już wtenczas o rozbiorze jej się układali” [ Śluby Króla Jana Kazimierza,1887] król postanowił oddać Polskę pod opiekę Matki Boskiej i obrać Najświętszą Pannę za Królową Polski.
Tedy dnia 1 kwietnia roku pańskiego 1656 – przypadało to w sobotę w Oktawę Zwiastowania Najświętszej Panny – we Lwowie, udał się król do kaplicy.
 
Nim to się jednak stało 1″4 sierpnia 1608 r. mieszkający w Neapolu włoski misjonarz, 71-letni ojciec Juliusz Mancinelli z zakonu jezuitów, miał objawienie Matki Bożej. Maryja poleciła mu, aby nazwał ją Królową Polski: A czemu mnie Królową Polski nie zowiesz? Ja to królestwo wielce umiłowałam i wielkie rzeczy dlań zamierzam, ponieważ osobliwą miłością ku Mnie pałają jego synowie. Następnie przebywającemu w Krakowie w katedrze na Wawelu, 8 maja 1610 Matka Boża objawiła mu się powtórnie, mówiąc: Jestem Królową Polski. Jestem matką tego narodu, który jest mi bardzo drogi. Wiadomość o tym objawieniu rozpoczęło szerzenie kultu Królowej Polski Wniebowziętej”. [wiki]
 
To ówczesny papież miał skłonić króla do podjęcia wspomnianych kroków. Gdyż znał on te objawienia. Nie piszę o nich wszystkich celowo, w moim tekście pełnią funkcję symbolu i ładnej legendy.
Po przyjęciu komunii, król ukląkł przed wielkim ołtarzem i przemówił tymi słowami: „Wielka Boga-człowieka Matko, Panno Najświętsza, ja Jan Kazimierz, z łaski Syna Twego, Króla królów i Pana mego, i z Twego miłosierdzia król, upadłszy do stóp Twych najświętszych Ciebie za opiekunkę moją i za królowę królestwa mojego obieram. I siebie i królestwo Polskie, księstwo Litewskie, Ruskie, Pruskie, Mazowieckie, Żmudzkie, Inflandzkie i Czernichowskie, wojska obydwu narodów i lud cały Twojej osobliwej opiece i obronie polecam, Twojej obrony i litości w tym nieszczęśliwym i przykrym mojego królestwa stanie, przeciwko nieprzyjaciołom św. Rzymskiego Kościoła błagam.”
 
Poza tym pada obietnica, że jeśli Maryja dopomoże zwyciężyć Szwedów to tak król jak i cały Naród czcić ją będą po wsze czasy. Jeśli wierzyć kronikarzom, wszyscy zgromadzeni wzdychali i łzami się serdecznymi zalewali. Później przedstawiciele Narodu podobny ślub odczytywali.
 
Siódmego dnia od złożenia tegoż ślubu wojska polskie pod dowództwem hetmana Czarneckiego pokonały oddziały nieprzyjaciela pod Zborowem. Dlatego niedługo o tym odbyła się podobna uroczystość, ale dziękczynna. Jednak mimo radosnej atmosfery i z całego serca śpiewanych pieśni jedna ze świec palących się przy ołtarzu sama zgasła, co wszyscy zebrani od razu zauważyli.
Odbiegnę na chwilkę od tematu. Musimy pamiętać, że podczas różnych uroczystości, nie tylko takich podniosłych jak wspomniana, podczas ślubów i chrzcin, Komunii, a nawet zwykłych mszy, bacznie – czy to szlachta, czy lud wiejski – obserwowali jak się palą świece. A, gdyby któraś sama z siebie zgasła, to na wszystkich padał blady strach. Rozumiano to jednoznacznie.
 
Jednak w przypadku modlitwy króla, tak twierdzą kronikarze, po słowach „Te ergo quaesumus” czyli „Ciebie tedy prosimy” świeca sama się zapaliła i do końca mszy paliła się większym i jaśniejszym blaskiem niż jej towarzyszki. Po nabożeństwie obraz odniesiono do kaplicy i na pamiątkę zostawiono przy nim dwie zdobyte chorągwie i tę świecę.
 
Niestety na dobrych chęciach się skończyło. Przyrzeczeń uczynionych przy ślubie nie dotrzymano. Mimo, że zgaśnięcie świecy, można by uznać za ostrzeżenie. Póki, pisze autor, Polska była niepodległa, póty obciążenie przyrzeczeniami ciążyło głównie na przedstawicielach Narodu, później jednak przeszło na lud cały.
Jakie to były przyrzeczenia?
Czcić Maryję i oswobodzić lud, i mu ulżyć, wynagradzając jego wiekowe cierpienia i łzy. Dzień ślubowany Królowej rok rocznie obchodzić.
 
O ile dwa pierwsze punkty jako tako udało się wcielić w życie, choć można by się przyczepić. O tyle z trzecim byliśmy na bakier.
 
Należy pamiętać, że datę ślubów, czczono pod zaborami regularnie. Tam, gdzie się dało. Jeśli się nie dało to wielu tego dnia starało się ubrać odświętnie i pomodlić do Maryi w swoim domu, za zamkniętymi drzwiami. W Krakowie obchody tego dnia przeradzały się w potężną, denerwującą nieprzyjaciół manifestację. We Lwowie także się odbywały pochody i uroczystości.
 
Dniem, który miał być poświęcony Matce Boskiej Królowej Polski, był 7 kwietnia. Co prawda dołożono do litanii „Królowo Polski, módl się za nami”, ale co z tego. Którego mamy dzisiaj? 3 maja. A 3 maja to nie 7 kwietnia.
 
Tak jak próbowano likwidować i zabraniać świętowania dnia Konstytucji, tak również było z dniem Królowej Polski. Data „skakała’ aż w końcu mamy ją dzisiaj. Kiedy coś zaczyna biegać po kalendarzu, to ludzie o tym zapominają. Czy to faktycznie nie powinien być 7 kwietnia, ten dzień dziękczynienia, gdy Polska zaczęła wygrywać z najeźdźcą?
 
Pewnie, że opowieści, które działy się głęboko w przeszłości historycznej, współcześnie mogą się nam wydawać legendami. Przeszłe wieki dorobiły im sentymentu i zabobonów, ale fakty historyczne są faktami. Odbyły się pewne czynności, pozostały słowa i obietnice, zdarzyły się również wyproszone zwycięstwa.
Ogólnie to jestem bardzo lojalnym człowiekiem i przeraża mnie, kiedy są łamane testamenty, przysięgi i święte dni przenoszone na dni inne. Wydaje mi się, że tak nie należy robić. To tak jakbyśmy świętowali urodziny w inny dzień – pomijam organizowanie imprezy – chodzi mi o to, że osobiście jesteśmy przywiązani do pewnych dat. Idziemy na grób bliskiej osoby tego dnia, kiedy zmarła. Oczywiście, że w inne również, ale tego dnia koniecznie chcemy zapalić świeczkę.
 
Doszło do tego, że nie każdy wie, że dzisiaj jest również święto Matki Boskiej Królowej Polski. Oprócz święta patriotycznego, jest również katolickie (związane tylko z Polską). Pewnie, że to nie wina ludu.
Lud wiejski czcił Maryję od wieków i nikt go do tego nie przymuszał. Tak kobiety, jak i mężczyźni. Na wsi miłość do Niej była ogromna. Jak to w jednym z filmów ktoś powiedział: księdza skłamie, Bogu zapali świeczkę, ale Matki Boskiej nie oszuka, bo by mu serce pękło.
 
Rzecz jasna wielu z Was jest niewierzących i może Was mój dzisiejszy wpis znudzić lub rozśmieszyć, ale opowieści w nim zawarte mają zapis w kronikach, zatem musiały się wydarzyć. Zresztą w każdej legendzie, jak to mówią, jest odrobina prawdy.
 
Jestem za tym, aby przywrócić Matce Boskiej Jej święto 7 kwietnia. Skoro król ślubował, a cały kraj wtedy cierpiał, a później odczuł ulgę, to nie godzi się zabierać Jej tego dnia. Oczywiście, że to nie jest ani w mojej, ani w Waszej mocy. Ale możemy mieć swoje zdanie, możemy także świętować ten dzień osobiście. Mnie się wydaje również, że przyrzeczenie, przysięga, ślubowanie łączy się bezpośrednio z konkretnym dniem. Dlatego rocznice naszych ślubów nie obchodzimy kiedykolwiek, a tego konkretnego dnia, nawet jeśli wypada w dzień pracujący i będziemy go świętować symbolicznie, to nie przenosimy tego na „łikęd”.
Sama opowieść historyczna jest piękna, potężna wręcz bym powiedziała. Wspaniała. Kiedy wyobrażam sobie, jak król ślubuje Maryi, jak Ją obiera na Królową upadającego kraju.
 
Jest taka bardzoooo stara pieśń: „Ratuj nas, ratuj w tym naszym frasunku, Niechaj doznamy Twojego ratunku (…) Użycz to Jezu dla Matki kochanej, Niech lud Twój będzie w kraju zachowany (…)” Długa to pieśń, ale trzeba powiedzieć, że dawny lud wyprosił i polski Naród zachował się.