Zastanawiam się skąd się brała choroba kobiet w dawnych czasach. Tak u żony Fizgeralda, jak i żony Mickiewicza.
Na pewno były to choroby psychiczne. Czy nie należy ich zaliczyć do depresji? U Zeldy Fizgerald stwierdzono schizofrenię. Chodź możliwe jest, że była to jednak depresja.
Celina Mickiewiczowa spotkała sie z niechęcią środowiska emigracyjnego, a zwłaszcza (tak podaje wiki) Zygmunta Krasińskiego. Miała różne urojenia. Uważała się za wieszczkę, Matkę Boską, twierdziła, że potrafi uzdrawiać. W zakładzie dla obłąkanych próbowano ją wyleczyć strasznymi sposobami.
Zastanawiam się nad tym skąd te choroby się wzięły. Przecież nie można tak po prostu zapaść na chorobę psychiczną, jak na grypę. Zdrowy człowiek, kiedy przeżyje wstrząs może się rozchorować. Ale tak po prostu, z biegiem lat? Czy nie było wcześniej objawów? Zelda była energiczna, „szalona”, nadpobudliwa. Co się wszystkim podobało. Łapała wiatr w dłonie.
Celinie zarzucano, że jest rozrzutna, że nie potrafi gotować ani dbać o dom. Jednak skąd to miała umieć, skoro była córką światowej sławy pianistki? Pierwsze symptomy niezwykłego zachowania dostrzeżono po śmierci jej matki. Była nadpobudliwa. Kochała klejnoty i lubiła ciągle zmieniać ubranie, albo przebierać się w męski strój. Jednak na męski strój mogła mieć wpływ George Sand. Mówiła bez przerwy i traciła kontakt z rzeczywistością. Choroba zaogniła się po drugim porodzie. Sławomir Koper w „Kobietach Mickiewicza” przytacza wspomnienia świadków, którzy jej napady nazywali „uderzeniem pokarmu do głowy”, bo one nasilały się podczas karmienia niemowlaka. Co mogło być związane z depresją połogową lub schizofrenią. Mówi się, że Mickiewicz sprawdzał się w trudnych sytuacjach, dbał o żonę i naprawdę dołożył wszelkich starań, aby wyzdrowiała. Jednak podobno, kiedy była w pobliżu nie okazywał jej miłości.
T.A. Fowler twierdzi, że Zelda nie miała schizofrenii, choć w 1930 roku taką otrzymała diagnozę. Cierpiała raczej na depresję. Pisarka upatruje problemy zdrowotne żony Fizgeralda w tym, że nie mogła rozwijać swoich pasji. Zeldę obarczano winą za stoczenie się i pijaństwo jej męża. Za to Scotta obwiniano o szaleństwo żony. Dwa obozy. Zeldę chwalono za to, że jest zdolniejsza niż Scott, Scott wściekał się, że w książce wykorzystała sceny z ich życia, do czego jego zdaniem nie miała prawa, bo to prawo posiadał tylko on. Potem Scott w swojej powieści wykorzystał pamiętnik Zeldy, podobno za przyzwoleniem.
Depresję można nabyć. Brak miłości. Wrogie otoczenie. Związane ręce. Przycinane skrzydła. Strata. Nie znam się na chorobach psychicznych jednak mam wrażenie, że obie panie cierpiały na depresję, której nie umiano wówczas leczyć. Do dzisiaj jest z tym leczeniem różnie. Jest to choroba duszy. A przecież duszy leczyć nie umiemy.
W czasach wiktoriańskich również, aż nazbyt często, trafiamy na wzmianki o obłędzie kobiet, żon lordów, pisarzy, arystokratów. Czy to była jakaś plaga?